„Dorożki, od lat będące nieodłącznym elementem krajobrazu Krakowa, stanowią ważny symbol kultury i tradycji miasta. Wierzymy, że wpisanie ich na tę prestiżową listę pozwoli na jeszcze lepszą ochronę i zachowanie tego unikalnego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń” – poinformowało Stowarzyszenie Dorożkarzy Krakowskich na swoim profilu facebookowym.
Te plany skrytykowało Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt (KSOZ). We wtorkowym liście do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz do Rady ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego oceniło: „Wniosek złożyło lokalne stowarzyszenie dorożkarzy, nie ukrywając specjalnie, że w całej sprawie chodzi tak naprawdę o ochronę i zachowanie procederu wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek z turystami w Krakowie. Procederu bardzo opłacalnego, bo za jeden kurs, trwający niewiele ponad godzinę, trzeba zapłacić obecnie 900 złotych. Nie mamy tu więc do czynienia z dziedzictwem kulturowym, ale z wykorzystywaniem koni dla celów zarobkowych kosztem cierpienia tych zwierząt”.
Zdaniem aktywistów z KSOZ „dorożki nie mają nic wspólnego z kulturą we właściwym znaczeniu tego słowa, tak samo jak np. zachowania myśliwych mordujących zwierzęta dla przyjemności”. „Prawdziwa kultura, niematerialne dziedzictwo kulturowe, ma nierozerwalny związek z cennymi wartościami, takimi jak m.in.: wartości moralne, estetyczne, intelektualne. Kontakt z kulturą, z kulturowym dziedzictwem, wzbogaca przy tym wewnętrznie, duchowo” – ocenili przedstawiciele KSOZ, którzy domagają się całkowitego zakazu pracy koni dorożkarskich w mieście.
Dorożki na Rynku Głównym i na ulicach w centrum Krakowa są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu miasta i jedną z atrakcji turystycznych.
Krakowskie dorożki były jednym z elementów kampanii w wiosennych wyborach na prezydenta Krakowa. Kandydaci nie byli zgodni co do przyszłości tej tradycji. Padł wówczas m.in. pomysł, aby wprowadzić dorożki elektryczne.(PAP)
autor: Beata Kołodziej